JOSE SEGUNDO
mistrz bezkrwawych operacji
ADAM FILIPOWICZ. „Gwiazdy Mówią” 11.1996r.
W drugiej połowie października (18-21 X) odwiedził Polskę jeden z trzech najsłynniejszych filipińskich logurów – JOSE SEGUNDO. Wraz z Mauro Ambatem i Davidem Oligane należy on do czołówki filipińskich uzdrawiaczy przeprowadzających tzw. bezkrwawe operacje.
Wytropił go wszędobylski krakowski fotoreporter Zbigniew Latała. Poznał Jose Segundo parę lat temu na Światowym Kongresie Healingu w Bazylei i zaprosił do Centrum Kultury w Nowej Hucie. Słynny Filipińczyk był w sobotę gościem na kursie bioterapii prowadzonym przez Jerzego Strączyńskiego, a w niedzielę przyjął 20 pacjentów i udzielił wywiadu krakowskiej telewizji.
Trzeba przyznać, że Jose Segundo, o którego pomoc zabiegają chorzy z całego świata, jest osobą bardzo skromną i ciepłą. Cierpliwie i rzeczowo tłumaczył krakowskim adeptom bioterapii, że siłę, moc i dar uzdrawiania czerpie od Chrystusa oraz z wiary w potęgę Boga. Dzielił się z nimi tajnikami swojej wiedzy. Zapytany, czy każdemu może pomóc, odpowiedział: „nie”.
Najpierw patrzy w aurę, którą narysował na tablicy (widać ją na zamieszczonym zdjęciu), potem zadaje jej mentalne pytanie, czy może pomóc, i gdy dostanie pozytywną odpowiedź od aury chorego, wie, że może przez nią przejść i zrobić operację.
Z kolei na pytanie, czy może pomóc sobie samemu, odpowiedział, że to jest najtrudniejsze i dlatego, jeśli zdarzają mu się jakieś problemy ze zdrowiem – a jest przecież tylko człowiekiem – zwraca się o pomoc do kolegi.
Chociaż na co dzień wykonuje swoje operacje bez świadków, dla przyszłych polskich uzdrowicieli zrobił wyjątek i zgodził się dokonać zabiegu przy 20 osobach. Wybrano osobę zdiagnozowaną medycznie (badanie USG stwierdziło mięśniaki).
Uzdrowiciel położył kobietę na wcześniej przygotowanym stole. Poprosił, by odsłoniła pępek i dół brzucha. Obserwatorów odsunął na odległość około półtora metra i odmówił ze wszystkimi krótką modlitwę.
W czasie tej chwili skupienia co wrażliwsi obserwatorzy odczuli obecność nie znanych sobie, silnych Energii. Wbrew oczekiwaniom, Filipińczyk nie wpadł w trans. Zdjął tylko marynarkę (na ręku miał zegarek, na palcu duży sygnet) i zdecydowanym krokiem podszedł do leżącej na stole kobiety. Poprosił o przygotowaną wcześniej miskę z ciepłą wodą i waciki. Kilka z nich zmoczył i, skoncentrowawszy się mocno, z lekkim namaszczeniem przemył tę część brzucha na której miała nastąpić „bezkrwawa operacja”. Było to, jak wyjaśnił zebranym, symboliczne oczyszczenie karmiczne.
Niemal niezauważalnie wszedł w trans il zaczął wykonywać rytualne gesty. Jego ruchy stały się płynne, pewne, szybkie. Obserwatorzy przestali dla niego istnieć. Była tylko pacjentka, wspomagające go Energie i On.
Poniżej pępka ułożył koło ze zmoczonych wacików. Jedną ręką lekko ścisnął brzuch, tak że skóra się odrobinę wypiętrzyła, a drugą, ze sztywno wyprostowanymi palcami, zataczał spiralne ruchy, raz w prawo, raz w lewo. W pewnym momencie ci, którzy postrzegają aurę, zobaczyli, że dłoń Filipińczyka przeszła przez aurę chorej i wtedy powłoki brzuszne jakby się rozstąpiły (co do tego wszyscy byli zgodni), a ręka Jose „weszła” w głąb ciała. Ruchy healera były szybkie. Wtem dał się słyszeć lekki trzask, jakby pękającej powłoki, i nastąpił jednorazowy, mocny wytrysk krwi na stoły, biurka…
Jose Segundo wykonał jeszcze dwa szybkie ruchy i podniósł rękę do góry. W palcach trzymał malutki strzępek przypominający kawałek tkanki. Pokazał go wszystkim i wrzucił do miski z wodą. Tworzącymi koło wacikami przetarł brzuch pacjentki. Wata zabarwiła się na czerwono. Następnie wziął kilka kawałków waty i w ciągu paru sekund pościerał krew ze sprzętów i podłogi.
Kobieta nadal leżała nieruchomo. Segundo jedną ręką dotknął jej ciemienia, drugą położył na czole i wymawiając wyraźnie imię Jezusa, uderzył ją lekko środkiem dłoni w czoło i uniósł do pozycji siedzącej. Na nagim brzuchu pacjentki widać było zaczerwienienie i grubą pręgę.
– Teraz wstaniesz – powiedział uzdrowiciel i lekko oszołomiona kobieta zeszła ze stołu. Jak potem opowiadała, dopiero w chwili, kiedy poczuła dłoń Filipińczyka na swoim czole, wróciła jej świadomość. Pamiętała tylko modlitwę przed zabiegiem, nic więcej.
Jose Segundo podkreśla, że jego uzdrawianie jest natury duchowej, że to nie on, tylko energia Jezusa działa – niezależnie od tego, czy dokonuje „operacji chirurgicznej”, czy uzdrawia bezoperacyjnle.
W niedzielę przeprowadzał inne zabiegi – mające wpływ na serce, kręgosłup, na stawy biodrowe, oczy. Nie zawsze lała się krew i nie; zawsze towarzyszył temu trzask. Można było natomiast na własne oczy zobaczyć, że usunął kobiecie narośl na kręgosłupie. Po jego zabiegu zniknęło także z piersi jednej z pacjentek wyraźne zgrubienie mastopatyczne.
Wszyscy pacjenci twierdzili, że czują się lepiej, a czy mięśniaki i guzy zniknęły – potwierdzą wyniki badań USG, o których poinformujemy naszych Czytelników.
Wśród uczestników kursu bioterapii – a kilku z nich ma wykształcenie medyczne – kontrowersje wzbudził ów trzask i wytrysk krwi podczas pierwszej operacji oraz, wyjęty z brzucha pacjentki „strzępek”.
Jose Segundo wytłumaczył, że czasem jest to rzeczywiście chora tkanka, a czasem zmaterializowany atrybut choroby. To nie oszustwo, lecz stosowana od dawna przez Filipińczyków technika operacji z atrybutem, która pomaga pacjentom uwierzyć w uzdrowienie i tym samym zapobiega nawrotom choroby. Jose Segundo przyjedzie do Polski po raz kolejny w maju 1997 roku na majowy Krakowski Festiwal Ezoteryczny organizowany przez Centrum Kultury w Nowej Hucie.
Autor: Adam Filipowicz